Opis
Listy o Śląsku Johanna Friedricha Zöllnera (1754 Dębno – 1804 Berlin) to jedno z najciekawszych świadectw podróżniczych XVIII wieku. Autor — luterański pastor, filozof, przyrodnik, oświeceniowy idealista i wolnomularz — z reporterską wnikliwością opisuje gospodarkę, kulturę i życie codzienne Śląska, ukazując region na progu nowoczesności. To lektura, która łączy wartość źródła historycznego z literackim urokiem opowieści drogi. Podróżując po Śląsku i dalej — od Zielonej Góry przez Wrocław aż po Kraków (sportretowany na krótko przed kresem I Rzeczpospolitej) — autor zebrał liczne obserwacje dotyczące życia codziennego, historii, architektury, gospodarki, przemysłu (zwłaszcza górnictwa i hutnictwa), a także kultury i stosunków społecznych. Dzięki barwnemu stylowi i dbałości o szczegóły w fascynujący sposób utrwalił obraz ówczesnego Śląska w okresie dynamicznych przemian, pozwalajac czytelnikowi ujrzeć region w momencie przełomu — bogaty w szczegóły, pełen kontrastów i niezwykle żywy. Relacja, którą oddajemy do rąk czytelnika, to jedyna w swoim rodzaju wyprawa w głąb śląskiego świata końca XVIII wieku.
Johann Friedrich Zöllner (ur. 24 kwietnia 1754 w Dębnie, zm. 12 września 1804 w Berlinie) – berliński pastor luterański i filozof, reformator systemu szkolnictwa Królestwa Prus na przełomie XVIII i XIX wieku. Powszechnie znany z zainicjowania eseju Immanuela Kanta „Odpowiadajac na pytanie: czym jest oświecenie?”
Był synem królewskiego leśniczego w Neudamm, dzisiejszym Dębnie. Studiował filozofię i teologię we Frankfurcie nad Odrą. Następnie pracował jako nauczyciel barona Hansa von Kottwitza podróżując z nim po Królestwie Prus, po czym osiadł w Berlinie. Od 1779 roku był głównym kapelanem przy szpitalu Charité. W 1781 roku został duchownym w kościele Mariackim a osiem lat później prepozytem w kościele pw. św. Mikołaja. W tym czasie został przyjęty jako radca do Konsystorza Wyższego (niem. Oberkonsistorium), organu administracyjnego nadzorującego kościół luterański w Prusach. Uchodził wówczas za jednego z największych oponentów ministra Johanna von Wöllnera, który opowiadał się za zwiększeniem zewnętrznych oznak pobożności i ortodoksji w instytucjach kościelnych i szkolnictwie, co zdaniem środowiska Zöllnera „doprowadziłoby jedynie do bezmyślnej hipokryzji”. Johann Zöllner był również zwolennikiem stworzenia systemu edukacji dorosłych i kształcenia ustawicznego. Jest autorem podręczników dla dorosłych które publikował od 1782 doku aż do śmierci, oferowały one napisane prostym językiem eseje z obszaru nauk przyrodniczych i społecznych. W 1786 roku na zalecenie króla pruskiego Fryderyka Wilhelma II, Zöllner przygotował raport dotyczący szkół przemysłowych na dynamicznie rozwijających się wówczas zachodnich ziemiach Prus. W 1800 roku dołączył do Oberschulkollegium – organu nadzorującego pruską edukację, gdzie był odpowiedzialny za szkoły tym razem na wschodzie kraju. W tym celu przez dwa lata podróżował, m.in. po terenach Dolnego Śląska. Zöllner był również masonem, jako Wielki Mistrz Narodowy od 1798 roku przewodniczył Wielkiej Narodowej Loży Matki „Do Trzech Globów”. Na niwie naukowej był członkiem berlińskiego Towarzystwa Przyjaciół Badań Przyrodniczych, a od 1791 roku Akademii Nauk w Berlinie. Uczestniczył jednocześnie w spotkaniach Towarzystwa Berlińskiej Środy – tajnego stowarzyszenia oświeceniowych idealistów. W 1783 roku na łamach Berlinische Monatsschrift opublikował esej w którym w jednym z przypisów jako pierwszy postawił pytanie „czym jest oświecenie?”, co stało się asumptem do powstania słynnego eseju Kanta.
[wikipedia.pl]
LISTY O ŚLĄSKU, KRAKOWIE, WIELICZCE I HRABSTWIE KŁODZKIM Z PODRÓŻY W ROKU 1791, TOM 1
(wyd. oryg. Briefe über Schlesien Krakau, Wieliczka, und die Grafschaft Glatz auf einer Reise im Jahr 1791, Berlin 1792)
przełożył Marcin Wawrzyńczak
Wstęp: dr Paweł Duma, Uniwersytet Wrocławski
Wprowadzenie: dr Grzegorz Sobel, Uniwersytet Wrocławski
format 130×215 mm
400 stron
oprawa twarda szyta
ilustracje z epoki
indeksy
mapa podróży na wyklejce
Okładka i skład: Natalia Jaskólska AD REM Jelenia Góra
ISBN 978-83-959324-8-9
PREMIERA: 10 PAŹDZIERNIKA 2025
fragment:
Zielona Góra, 5 lipca 1791
Właśnie wróciłem z uroczego spaceru. Byliśmy zaproszeni do winnicy kupca pana Förstera i udaliśmy się tam wzgórzami na południe od miasta, które wszystkie obsadzone są winoroślą i drzewami owocowymi. Wspięliśmy się między innymi na Hochberg, skąd rozpościera się zaskakujący widok. Już przed wielu laty na szczycie tego wzniesienia zbudowano z miłości do przyrody altanę, która z wyglądu całkiem przypomina kaplicę. Widzi się stąd nader rozległy krajobraz, gdzie przeplatają się sosnowe lasy, pola uprawne, winnice, łąki i piaszczyste ugory. Wokół położone są miasta Nowa Sól, Kożuchów, Sulechów oraz liczne wsie. Powietrze było tak przejrzyste, że odległy o siedem mil Głogów można było bez trudu dostrzec gołym okiem. Sama Zielona Góra również prezentuje się z tego miejsca bardzo ładnie. Ciągnie się w dolinie z zachodu na wschód, a po obu stronach wznosi się łańcuch wzgórz, częściowo porośniętych sosnowymi laskami. Dwie wieże — ratusza i kościoła katolickiego — przełamują monotonię dachów, a dwie nowe hale fabryczne na zachodnim końcu miasta wyglądają świetnie na tle historycznej zabudowy. Kościół luterański wciąż jeszcze ma wygląd kościoła łaski, a te — jak wiadomo — z zewnątrz nie mogły odróżniać się znacząco od domów prywatnych.
Chociaż widok z Hochbergu jest jednym z najpiękniejszych, jakie można podziwiać z tutejszych winnic, to położenie pozostałych wzgórz, na które się wspięliśmy, wydało nam się jeszcze ciekawsze, bo wszędzie ma się przed oczami dostateczną rozmaitość elementów krajobrazu. Łącznie jest tu około dwóch tysięcy czterystu działek, gdzie uprawia się winorośl, połączonych po kilka w tak zwane rewiry. Każdy rewir ma własną nazwę, na przykład „Löbentanz” (być może od altany, pod którą tam kiedyś tańcowano), „Karczowisko” (być może dlatego, że później został zagospodarowany), „Syberia”, „Złota Korona” i tak dalej.
Winiarstwo jest tu jednym z głównych źródeł utrzymania i jedną z naczelnych gałęzi handlu. Ze szczepów, które są uprawiane, wymieniono nam biały i granatowy schönadel (który najwcześniej dojrzewa i nazywany jest też odmianą elbląską), frankijski, czeski (ciemnogranatowy), traminer (który popada w czerwień) oraz scharwändel (który daje najwięcej wina). Przed zimą krzewy przycina się w ten sposób, żeby pędy skierowane były na zachód. W dobrym roku uzyskuje się wino na tyle smaczne, by — tak jak tutaj — mogło zastąpić wszelkie inne mocne trunki. Skosztowaliśmy tak zwanego wina gotowanego, to znaczy takiego, które jako moszcz przed fermentacją zredukowano do jednej trzeciej, dzięki czemu nabrało ono podobieństwa do wina włoskiego. Często gotuje się również owoce na galaretkę, stosowaną następnie do rozmaitych potraw zamiast cukru.
Ponieważ większość mieszczan posiada mniejszą lub większą winnicę, to miejska działalność gospodarcza w szczęśliwy sposób łączy się tu z przyjemnością oddychania czystym powietrzem i pracą na roli. Skoro rzemieślnik zmęczył się w warsztacie, bierze żonę, dzieci i idzie wieczorem na wzgórze, gdzie grabi, pieli, podwiązuje, przycina, okopuje i ogólnie dba wedle swej najlepszej wiedzy o to, by uzyskać jak najlepszy plon. Każdy tłoczy wyhodowane grona we własnej prasarni albo u sąsiada i szynkuje część zapasu w kolejności, którą uzgadniają sami, nie zatrudniając do tego władz. Większość kamienic mieszczańskich staje się zatem od czasu do czasu również winiarniami. Do tego, kto na znak sprzedaży wina wywiesił nad drzwiami wieniec, przychodzą nie tylko jego bliscy przyjaciele z żonami i dziećmi, ale także nieznajomi, od rana do dziesiątej wieczorem, i piją, tyle ile każdy jest w stanie znieść i na ile go stać. Domyślasz się zapewne, że nie wszyscy biorą należyty wzgląd na swe zasoby oraz na to, jak mocną mają głowę. Ale z tego też powodu nie ma tu przybytków publicznych, gdzie by balowano, grano, ucztowano i psocono. Wszystkie te sposoby spędzania wolnego czasu są czcigodnym zielonogórzanom nieznane, a liczba tych, którzy pozwalają sobie smakować zbyt wiele ich własnego wina, ma być stosunkowo nieduża.
Ogólnie tutejszy sposób życia zasługuje na naśladownictwo i pochwałę. Wszędzie pośród mieszkańców dostrzega się miłą skromność obyczajów, a zamożne rodziny posiadają pewien stopień kultury, który czyni ich życie radosnym, a ich samych przyjemnymi w obejściu, nie granicząc z wielkomiejskim zadzieraniem nosa. Szczególnie mnie uradowało, że bogatsze mieszczki niewiele swym ubiorem odróżniają się od uboższych. Widziałem żony kupcowe, wedle tutejszej miary bardzo bogate, które były jednak dokładnie tak samo odziane jak ich niezamożne sąsiadki: ten sam czepiec i identyczny krój sukni! U żadnej, nawet u wystrojonych, nie widziałem jedwabnej garderoby czy jakowychś świecidełek. Najwyżej dostrzeże się u lepiej sytuowanych szlachetniejsze materiały, piękniejsze płótno i większą schludność.
Niechże zacne zielonogórzanki tej zalety nigdy nie zatracą!
TRASA PODRÓŻY
List 1. Friedland (na Dolnych Łużycach) — 4 lipca 1791
List 2. Zielona Góra — 5 lipca
List 3. tamże — 6 lipca
List 4. Nowa Sól — 6 lipca
List 5. Ryczeń — 7 lipca
List 6. Pęczków — 9 lipca
List 7. Wrocław — 9 lipca
List 8. tamże — 10 lipca
List 9. tamże — 13 lipca
List 10. tamże — 14 lipca
List 11. tamże — 14 lipca
List 12. tamże — 15 lipca
List 13. Brzeg — 15 lipca
List 14. Kluczbork — 16 lipca
List 15. Ozimek — 17 lipca
List 16. Huta Fryderyk koło Tarnowskich Gór — 19 lipca
List 17. Tarnowskie Góry — 19 lipca
List 18. Krzeszowice — 20 lipca
List 19. Kraków — 22 lipca
List 20. tamże — 22 lipca
List 21. Krzeszowice — 23 lipca
List 22. Tarnowskie Góry — 23 lipca
List 23. Sławięcice — 24 lipca
List 24. Krapkowice — 25 lipca
List 25. Nysa — 26 lipca
List 26. Lądek — 27 lipca
List 27. Lądek — 28 lipca
List 28. Kłodzko — 31 lipca
List 29. Bardo — 31 lipca
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.