Michelsbaude 2: Michałowa Buda. Izerska legenda

45,15  z VAT

Brak w magazynie

SKU: MICH2001-TW Kategoria:

Opis

Kontynuacja książki “Michelsbaude. Historia nieistniejącej izerskiej gospody” o zapomnianym do niedawna miejscu w Górach Izerskich, które okazało się mieć fascynującą historię.

Wewnątrz:

– nieznane dotąd relacje historyczne z Gór Izerskich, między innymi barwny opis noclegu w Michelsbaude z 1803, składające się na wszechstronny portret dawnego życia;

– rozwinięcie głównych wątków pierwszego tomu (John Quincy Adams, Gerhart Hauptmann, Will-Erich Peuckert);

– nowe odkrycia i hipotezy wiążące Michałową Budę z wiodącymi postaciami europejskiej kultury;

– szczegółowe omówienie nieporuszanych dotąd wątków literackich związanych z Michelsbaude, w tym niepublikowana korespondencja Gerharta Hauptmanna z Idą Orloff;

– obszerny wyciąg z akt archiwalnych Michelsbaude (1787-1905), w tym inwentarze i spisy wyposażenia;

– nieznane szerzej unikatowe grafiki Ericha Fuchsa przedstawiające życie codzienne w Górach Olbrzymich na początku XX wieku

– i wiele więcej.

format 125 x 176 mm
248 stron
oprawa twarda szyta
papier Munken Cream 90
na wyklejkach mapy z epoki

ISBN 978-83-953369-1-1

 

“Chociaż niebo było pogodne i nie padało, na północnym zachodzie w dolinie Izery siwiał opar, który wyglądało, że może gęstnieć. Ze względu na to, a także na fakt, że wezbrana po ulewie osiem dni temu Izera zerwała przeprawę ułożoną z drewnianych bali i że przekraczanie tej dzikiej rzeki byłoby w najwyższym stopniu trudne i niebezpieczne, porzuciliśmy plan wspięcia się na Bukovec i powrotu do Izerskiej Łąki przez Jizerkę i Smědavę, chociaż miałem wielką ochotę zbadać ten tak samotnie pośród granitów stojący bazaltowy stożek. Uradziliśmy jednak iść przez pobliski Granicznik, dopokąd jednego z synów leśniczego za przewodnika nająłem.”
(1792)

“Po prawej stronie zostawiamy niedalekie źródła Izery i wychodzimy na nieco rozleglejszą, trawiastą okolicę, która zwie się Łąką Izerską. Tutaj leży osada Izera, cała z drewna pobudowana. Jej mieszkańcy utrzymują się z pracy w lesie i częściowo z hodowli bydła. Odtąd nędzna drożyna biegnie wzdłuż Izery, która wyznacza tu granicę pomiędzy Czechami i Śląskiem. Ledwie zdążył człowiek odsapnąć na tym krótkim odcinku po trudach marszu i straszliwych widokach dzikiej natury, gdy na nowo zaczyna się sceneria godna dziewiczych ostępów Ameryki. Nieokiełznana rzeka przeciska się szumnie pomiędzy potężnymi głazami, które zagradzają jej drogę. Jest tu już całkiem szeroka, a ze względu na swą barwę przedstawia ciekawy widok; jej wody, być może ze względu na torfiasty grunt, są czerwonobrązowe, niczym piękne, przejrzyste piwo. Zbocza porasta świerkowy las, gdzie żywe drzewa sąsiadują z uschłymi, stojące z chylącymi się do upadku i całkiem zwalonymi, wszystko w straszliwym nieładzie, pień na pniu, mech na mchu. Tu i ówdzie drzewa obaliły się do rzeki, tamując jej nurt, sprawiając, że wścieka się i kipi. Gdy szliśmy przez to pustkowie, wisiało nad nim posępne, zawilgłe niebo; nadciągnęły chmury i przykryły wierzchołki gór. Wszędzie leżały jeszcze połacie śniegu; krótko mówiąc, wszystko sprzysięgło się, by krajobraz uczynić jeszcze bardziej ponurym.”
(1796)

“Odłożyłem tobołek pod stół, położyłem się obok i zacisnąłem powieki, pokazując, by zostawiono mnie w spokoju. Zadymiona izba nie przedstawiała najlepszego widoku. Młoda nerwowa dziewczyna trzymała odstręczające małe dziecko o spiczastej głowie i baranim wzroku, które kilkakrotnie mi pokazała. Szkaradny typ zdjął kapotę, rozciągnął się na przypiecku i zaczął chrapać. Zaraz potem do środka weszło czterech potężnych chłopów, którzy również mieli zamiar tu nocować. Byli to drwale z Karkonoszy, istni cyklopi. Porozumiewali się szorstką mową, gęsto przetykaną przekleństwami. Zamiast lampy zatknięte w specjalnym urządzeniu na środku izby paliły się długie świerkowe wióry.”
(1803)

“W Górach Izerskich mieszkają ci umiejętni szklarze, których wspaniałe dzieła, w głębi lasu wykonywane, są widywane na królewskich stołach i zdobią buduary i gabinety Europy. Szkło, to urocze dziecko zrodzone ze związku ognia z krzemem, jest głównym środkiem komunikacji pomiędzy mieszkańcem gór i resztą świata. Pod względem przedsiębiorczości ten pierwszy nie musi obawiać się porównania z tym drugim. W którą stronę się nie obejrzeć, unosząca się nad ciemną piramidą świerków kolumna dymu sygnalizuje podróżnemu obecność pieca topniczego i huty szklanej. Z każdej strony słychać poszum tarcz szlifierskich, wprawianych w ruch przez uczynne nimfy bystrych górskich strumieni. Od wczesnego ranka długo w noc wre robota w domach jasno i wyraźnie odcinających się ze swymi lśniącymi dachami z gontu już to od zieleni łąki, już to od czerni lasu.”
(1845)

“Lasy są złe. Istoty, które w lesie mieszkają, są inne niż my. Nie są ani złe, ani dobre. Nie można ich jak ludzi osądzać. Są jak dzikie nasiona i jak zwierzęta, co w jamie w ziemi mieszkają. Ja jednak je kocham. Kocham ciszę rozciągającą się tam, gdzie kończą się ludzkie sadyby. Kocham torfowiska, z sadzawkami niby oczy wyglądające z okropnej głębiny. Kocham szum Izery pod wieczór – płomieniście czerwone łąki, srebrzysty błysk pokrytych gontem dachów. Kocham wszystko, co w ciszy napotykam, gdy się od świata człowieczego oddalę. Kocham głębokie rozpadliny, w których woda chlupocze, i nieskończone połacie górskich grzbietów. Kocham tę krainę, gdy wiosenne słońce rozświetla szklistą dal, i gdy z ciemnych chmur deszcz leje jak z cebra.”
(1927)

 

Jedyny taki portret Gór Izerskich i ich dawnych mieszkańców!

 

 

 

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „Michelsbaude 2: Michałowa Buda. Izerska legenda”